Ach ten ZUS [Odc. 07]
Nie mogę uwierzyć, że tak mnie zostawił bez odpowiedzi. – Anna projektując myślała o dzisiejszym obiedzie z Marcinem. Zastanawiała się czy się odezwać. Jednak nie chciała dać po sobie znać, że ją to dręczy.
– “Pani Anno. Jestem bardzo zaniepokojony pani dzisiejszym zachowaniem.” – On chce mnie wykończyć tą swoją tajemniczością. Przysięgam!
– “Panie Marcinie. Czy może pan sprecyzować swoje niezdowolenie?” – Ochhh…- Ania przechodziła od spokoju do sztormu emocjonalnego z prędkością światła.
– “Nie dość, że musiałem konkurować o pani uwagę z obcymi osobami, to jeszcze nie wyjaśniła mi pani jak prawidłowo łączyć czerwony z zielonym. Jestem bardzo rozczarowany pani postawą.” – Ania poczuła przyjemne ciepło na sercu.
– “Bardzo mi przykro. Jak mogłabym to panu wynagrodzić?” – czyżby jednak był mną zainteresowany? Anka! – po pierwszej myśli sama siebie zganiła. – Ty jesteś ZA-JĘ-TA!
– “Myślę, że kolacja w środę będzie odpowiednią rekompensatą.”
No i przepadła. A gdy jeszcze opowiedziała Magdzie o tym, co się wydarzyło, mało nie ogłuchła słysząc jej pisk w słuchawce. Anka wiedziała, że to nie potrwa wiecznie ale chciała nacieszyć się tym słodkim stanem. Ale najpierw musiała przeżyć spotkanie z panią Eweliną. Miała nadzieję, że to już ostatnie poprawki…
– Witam panią Bizneswoman – Marcin przywitał ją swoim uroczym uśmiechem.
– Nie żartuj sobie. Jak tak dalej pójdzie, to zamiast biznesu będę pracującą od czasu do czasu bezrobotną.
– Chyba nie jest tak źle?
– Byłam wczoraj na spotkaniu z klientami.
– Tymi od poprawek z dnia na dzień?
– Tak. Pokazałam projekt, po czym poszliśmy na zakupy. Poprawki były aktualne do momentu, gdy klientka nie zobaczyła idealnych uchwytów do kuchni, nie zakochała się w białej lodówce i nie zmieniła koloru frontów, bo zobaczyła próbkę w salonie i stwierdziła, że to jest to.
– Jak długo już pracujesz nad tym projektem?
– Miesiąc? A nowych zleceń na horyzoncie brak.
– W takim razie muszę korzystać zanim będziesz tak zajęta, że już nie będziesz mieć czasu na życie towarzyskie.
Anna wróciła do mieszkania w cudownym nastroju. I zastanawiała się, jak się nie cieszyć do samej siebie przed Arturem. Nie miała teraz ochoty tłumaczyć się z dobrego nastroju. I znając życie znów spędzą resztę dnia osobno. Dobiegała już dziesiąta. Anka weszła do mieszkania zastanawiając się co powie Arturowi, gdy zapyta czemu tak późno wróciła. Jednak, gdy weszła do pokoju stanęła jak wryta.
– Cześć kochanie. – Artur przywitał ją bukietem kwiatów a po wszystkich meblach rozlewał się ciepły blask świec.
– Co tu się dzieje? – szatynka była w szoku. I zaczęła mieć wyrzuty sumienia, że dała się podejść Marcinowi. Pozwoliła się ponieść emocjom a tutaj czekała na nią taka niespodzianka.
– Przepraszam, że byłem ostatnio taki chłodny dla Ciebie. Miałem dużo pracy, zależało mi na awansie i dzisiaj go dostałem. – Artur zaczął się dzielić radością. – Będę więcej zarabiać więc nie będziesz musiała się tak martwić i spokojnie rozwiniesz sobie swój biznes. – Anka nie wiedziała co powiedzieć.
– Zaskoczyłeś mnie. – Wiem. Chciałbym Ci wynagrodzić ostatnie tygodnie. Zarezerwowałem nam weekend w hotelu.
– Teraz w weekend?
– Tak. Mam nadzieję, że masz żadnych planów?
– Yyyyy. – Ania przez chwilę się zawahała. Marcin wspominał coś o wypadzie na kajaki… – Nie, pewnie, że.
– Super.
Ania przez ostatnie dwa dni siedziała po kilkanaście godzin, by skończyć projekt kuchni, jednocześnie zaczęła projektować wizytówkę, by móc w końcu dotrzeć do nowych klientów. Nie chciała zostawiać tego po weekendzie skoro miała jechać z Arturem w góry. Sama nie wiedziała czy się cieszy, czy jednak nie. A może i jedno i drugie? W końcu są razem już cztery lata. Nawet nie wie jak to się stało, że ten czas tak szybko minął. Czuła się przy Arturze bezpiecznie, choć czasami brakowało jej tego szaleństwa, które było, gdy się poznali. Ale wtedy on nie miał tak “poważnej pracy” a ona miała bezpieczną posadkę. Teraz wszystko się zmieniło. On awansował a ona…Pierwsze zlecenie pokryje koszty księgowej i Zusu. Dla niej zostanie już niewiele. Ale…przecież to dopiero początek. Na pewno z czasem będzie lepiej, prawda?
Ania zapisała pliki na pendrive i już miała wyskoczyć na miasto wydrukować projekt, gdy przyszedł sms.
– “Witam. Właśnie z partnerem kupiliśmy mieszkanie i potrzebujemy, kogoś, kto pomoże nam je urządzić. Chcielibyśmy, żeby było nowocześnie, z bardzo dobrych materiałów ale mamy ograniczony budżet. Czy byłaby w stanie nam pani pomóc? Pozdrawiam, Aleksandra Trawerska.”
Anka aż podskoczyła na swoim krześle obrotowym. – Ochhh, tego właśnie potrzebowałam!. – Od razu odpisała i umówiła się na spotkanie po weekendzie.
– Coś czuję, że mój los w końcu się odmieni!. – Tak się ucieszyła, że napisała do Marcina. “Może jednak zostanę tą bizneswoman :D”. Jednak nie odczytał jej wiadomości.
– Coś się stało? Jesteś jakaś nieobecna…- Artur zabrał swoją walizkę do przedpokoju i zaczął się ubierać.
– Yyyy, czekam na wiadomość od klientów. – Skłamała. Ale przecież nie powie mu, że kogoś poznała.
Z Arturem spędziła miły czas ale gdy wieczorem wrócili ze spaceru do pokoju hotelowego niebieskooki szatyn odpalił laptopa i jeszcze kilka godzin pracował. Tłumaczył, że chce się na początku wykazać. Ania znów poczuła się zepchnięta na dalszy plan. W dodatku cisza ze strony przystojnego PR-owca doprowadzała ją do szału. Weekend dobiegał końca. Właśnie miała wchodzić do mieszkania, gdy zadzwonił telefon.
– Cześć. – przywitała się tłumiąc w sercu radość i udając obojętność, na widok imienia na M.
– Cześć Aniu. Przepraszam, że się nie odzywałem ale miałem trochę zamieszania w domu. Wpadła moja była po jakąś cenną pamiątkę a moja siostra robiła urodziny niespodziankę i musiałem zająć się siostrzenicą.
– A już myślałam, że porwali Cię kosmici i próbowali wyciągnąć z ciebie tajne informacje o łączeniu kolorów. – Wcale o niej nie zapomniał!
– Nie masz ochoty na kolację? Może się zobaczymy? – serce zabiło jej mocniej ale też wiedziała, że nie jest to najlepszy moment.
– Dziękuję, za propozycję, ale dzisiaj nie dam rady. Jutro mam spotkanie z nowymi klientami i chciałabym się przygotować. – jasne, żeby to jeszcze wymagało całego wieczoru…
– Jasne. Rozumiem. Gdybyś jednak zmienił zdanie daj mi znać. – nie zdążyła nawet odpowiedzieć. Usłyszała tylko rytmiczny dźwięk zakończonego połączenia.
Poszła spać sporo po drugiej a reszta nocy minęła bardzo szybko. Do spotkania z klientami miała jeszcze sporo czasu więc wrzuciła kolejny post na instagrama i swojego prywatnego facebooka. Po chwili odezwała się do niej znajoma. Zapytała czy może dać do niej namiary, bo jej znajomi właśnie budują dom i może akurat będą potrzebować projektantki. Poczuła kolejny podmuch wiatru w swoje biznesowe skrzydła. No nic, czas zabrać plecak i ruszyć na kolejną inwentaryzację. Jednak gdy zobaczyła kim jest partner inwestorki, jej entuzjazm zniknął równie szybko jak lód na rozgrzanej patelni. Mogła spodziewać się wszystkiego, tylko nie tego. I już miała ochotę stamtąd uciec, gdy usłyszała znajomy głos…