Nie czekaj na odpowiedni moment
Już od dawna o tym myślałaś. Czytałaś kilka razy na innych blogach, widziałaś, że inni też to robią z powodzeniem. Zawsze chciałaś się dzielić swoją pasją, pomysłem, energią.
Znasz to uczucie, kiedy pojawia się pomysł, serce rwie się do przodu i najchętniej już byś zaczęła działać, ale…przychodzi głos rozsądku i mówi: No co Ty! Zwariowałaś? Kto to będzie czytał? Kolejny pomysł? Skończ najpierw poprzednie. Myślisz, że kogoś interesuje Twoje życie? Co niby nowego chcesz przekazać? Daj spokój, tylko się ośmieszysz. Ale po co Ty chcesz to robić? Mało masz na głowie? Oszalałaś? Masz za małą wiedzę, za małe doświadczenie…
I tak w kółko. Głos “rozsądku” podpowiada Ci, że to nie jest najlepszy moment, że jeszcze za mało wiesz, że nie jesteś wystarczająco dobra, by podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem ze światem. To sprawia, że swój pomysł chowasz do szuflady, razem z innymi “rzeczami na później”. Szkoda tylko, że to “później” staje się “kiedyś”, a “kiedyś” zamienia się w “nigdy”.
Odpowiedni moment nie istnieje. Nigdy nie będzie idealny, ale zawsze jest właściwy. To ten tu i teraz, z tym co masz. Nawet jeśli nie jesteś mistrzynią w tym, co robisz. Nawet jeśli nie wiesz, czy ktokolwiek się tym zainteresuje. Nawet jeśli nie jesteś przygotowana na 100%.
TO WSZYSTKO JEST NIE WAŻNE.
Znasz to powiedzenie: “Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku”? Właśnie. Jeśli serce Ci podpowiada, że chce robić coś zupełnie innego niż Ty robisz teraz, idź za tym. Sprawdź, czy jest to coś, co może zmienić się w Twoją pasję, dochodowy biznes czy styl życia. Jeśli tego nie sprawdzisz, nie przetestujesz, nigdy się nie dowiesz.
Nie musisz być wielki aby zacząć, ale musisz zacząć, aby być wielkim.
Marzysz, by pisać bloga? Zacznij od pierwszego wpisu. Marzysz o podróżach? Zacznij do pierwszej małej wyprawy. Uwielbiasz gotować? Pokaż jak to robisz. Najpierw będzie jeden wpis, jeden wyjazd, jedna potrawa. A każdego kolejnego tygodnia będzie tego coraz więcej. I nie musisz być magistrem polonistyki, sławną podróżniczką czy właścicielką restauracji.
Być może masz coś czym chcesz się podzielić ze światem? Być może zainspirujesz kogoś do wyjścia z domu i zorganizowania swojego pierwszego wypadu? A może, pokazując swoje potrawy i to jak gotujesz, sprawi, że ktoś zacznie bardziej dbać o siebie i swoją rodzinę. Zobaczy, że jest to łatwe i przyjemne, bo krok po kroku pokażesz mu jak to robisz.
BRZMI CUDOWNIE? JASNE, ALE TEN GŁOS…
- Przecież jest już tyle blogów, nie mam szans się przebić. – Oczywiście! Z pierwszym wpisem z pewnością nie, ale gdy już napiszesz ich sto?
- Nigdy nie dorównam sławnym podróżnikiom. – Ale czy musisz? Rób to po swojemu. Być może Ty pokażesz te same miejsca w zupełnie inny sposób?
- Kolejny profil kulinarny? Tego jest mnóstwo! – Ale uwierz mi, nie ma drugiej takiej kobiety jak Ty. Która tak łączy smaki, tak układa dania i ma taką charyzmę jak Ty!
I to wszystko mogłyby być tylko piękne słowa, gdyby nie fakt, że ja również robię pierwszy krok w tej podróży. I chcę, by to co tu piszę i czym się dzielę, było nie tylko pustą inspiracją dla Ciebie ale też realnym przykładem na to, że wytrwałością, determinacją i wiarą w siebie można spełniać swoje marzenia.
Już od dawna nosiłam się z zamiarem wypłynięcia na szerokie wody. Pisanie było jednym z tych marzeń, które chowałam głęboko do szuflady. Serio. Na moim komputerze jest kilkadziesiąt (jak nie kilkaset) stron opowieści, historii i tekstów, których nikt nigdy nie przeczytał. Od kiedy pamiętam lubiłam pisać. Moje pierwsze opowiadanie napisałam na papierze śniadaniowym. Byłam wtedy w podstawówce a papier śniadaniowym był tani i mogłam go brać ile chciałam. Opowiadanie razem z kartkami zginęło wraz z remontem. Później pisałam już na komputerze ale dziś z pewnością nie chciałabym tego nikomu pokazywać.
Gdy w 2019 roku zaczęłam pisać bloga na stronie swojej pracowni zauważyłam, że sprawia mi to przyjemność. Jednak by przygotować merytoryczny wpis wymagało to czasu i przygotowań. Ostatnie pół roku było moją jedną wielką emocjonalną transformacją (która nadal z resztą trwa). W mojej głowie coraz częściej pojawiały się myśli o pisaniu prosto z serca. Chciałam to robić ale strona mojej pracowni wnętrzarskiej nie była odpowiednim miejscem. Długo się wahałam czy powinnam upubliczniać swoje myśli, uznałam jednak, że lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż że się nie zrobiło.
Postanowiłam więc uruchomić bloga trochę bardziej prywatnego, refleksyjnego, mojego. Już teraz jest na nim kilka wpisów ale dopiero dzisiaj zdecydowałam się oficjalnie oznajmić światu, że jestem. Ciągle czekałam na właściwy moment, ale jak to w swoim pierwszym wpisie mówię: on nigdy nie nadejdzie. Co za różnica więc zacząć dziś, za tydzień czy za rok.
Nigdy nie będę bardziej gotowa niż jestem teraz. Moje refleksje i punkt widzenia będą się zmieniać razem z moją wiedzą, doświadczeniem i spotkaniem innych ludzi i poznaniem ich poglądów. Nie traktuję więc tego jak moje jedyne, ostateczne i wieczne zdanie na dany temat. Raczej chcę pisać o tym, co w danym momencie myślę, zdając sobie sprawę, że mogę się mylić, nie mieć racji, błądzić i zmienić zdanie.
Dlatego witam Cię w moim pierwszym wpisie na moim osobistym blogu, w którym chce się dzielić z Tobą moimi refleksjami, doświadczeniem, wiedzą i sercem. Od dawna czułam, że chce pisać. Pisać to, co mam na dnie serca, ale zawsze było coś, co mówiło mi: to bzdury, wyśmieją Cię, kolejny blog o życiu, przemyśleniach i motywacji? Internet pęka w szwach od tych tematów. Więc pomysł czekał na właściwy moment. I wiesz, co? Taki moment nigdy nie nadejdzie.
Nie mam doktoratu z psychologi. Nie mam miliona fanów. Nie mam setek tysięcy na koncie. I zawsze jest ktoś dalej na tej drodze ode mnie, ktoś kto ma większe doświadczenie i wiedzę. Ktoś, kto jest wyżej. Ale czy to jest wystarczający powód, by w ogóle nie zaczynać? By zgasić w sobie to, co od dawna krzyczy: pisz! Przecież to uwielbiasz!?
Dziś, a nie za jakiś czas, jest właściwy moment. Więc piszę! I mam nadzieję, że w moich słowach znajdziesz odrobinę siebie i poczujesz, że chcesz towarzyszyć mi w tej podróży. Będzie mi ogromnie miło. Zawsze przyjemniej jest iść z kimś niż samej. Chociaż ja akurat lubię mieć chwile tylko dla siebie, ale o tym innym razem.
Wszystkiego magicznego!
Dorota
- Przecież jest już tyle blogów, nie mam szans się przebić. – Oczywiście! Z pierwszym wpisem z pewnością nie, ale gdy już napiszesz ich sto?
- Nigdy nie dorównam sławnym podróżnikiom. – Ale czy musisz? Rób to po swojemu. Być może Ty pokażesz te same miejsca w zupełnie inny sposób?
- Kolejny profil kulinarny? Tego jest mnóstwo! – Ale uwierz mi, nie ma drugiej takiej kobiety jak Ty. Która tak łączy smaki, tak układa dania i ma taką charyzmę jak Ty!
I to wszystko mogłyby być tylko piękne słowa, gdyby nie fakt, że ja również robię pierwszy krok w tej podróży. I chcę, by to co tu piszę i czym się dzielę, było nie tylko pustą inspiracją dla Ciebie ale też realnym przykładem na to, że wytrwałością, determinacją i wiarą w siebie można spełniać swoje marzenia.
Już od dawna nosiłam się z zamiarem wypłynięcia na szerokie wody. Pisanie było jednym z tych marzeń, które chowałam głęboko do szuflady. Serio. Na moim komputerze jest kilkadziesiąt (jak nie kilkaset) stron opowieści, historii i tekstów, których nikt nigdy nie przeczytał. Od kiedy pamiętam lubiłam pisać. Moje pierwsze opowiadanie napisałam na papierze śniadaniowym. Byłam wtedy w podstawówce a papier śniadaniowym był tani i mogłam go brać ile chciałam. Opowiadanie razem z kartkami zginęło wraz z remontem. Później pisałam już na komputerze ale dziś z pewnością nie chciałabym tego nikomu pokazywać.
Gdy w 2019 roku zaczęłam pisać bloga na stronie swojej pracowni zauważyłam, że sprawia mi to przyjemność. Jednak by przygotować merytoryczny wpis wymagało to czasu i przygotowań. Ostatnie pół roku było moją jedną wielką emocjonalną transformacją (która nadal z resztą trwa). W mojej głowie coraz częściej pojawiały się myśli o pisaniu prosto z serca. Chciałam to robić ale strona mojej pracowni wnętrzarskiej nie była odpowiednim miejscem. Długo się wahałam czy powinnam upubliczniać swoje myśli, uznałam jednak, że lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż że się nie zrobiło.
Postanowiłam więc uruchomić bloga trochę bardziej prywatnego, refleksyjnego, mojego. Już teraz jest na nim kilka wpisów ale dopiero dzisiaj zdecydowałam się oficjalnie oznajmić światu, że jestem. Ciągle czekałam na właściwy moment, ale jak to w swoim pierwszym wpisie mówię: on nigdy nie nadejdzie. Co za różnica więc zacząć dziś, za tydzień czy za rok.
Nigdy nie będę bardziej gotowa niż jestem teraz. Moje refleksje i punkt widzenia będą się zmieniać razem z moją wiedzą, doświadczeniem i spotkaniem innych ludzi i poznaniem ich poglądów. Nie traktuję więc tego jak moje jedyne, ostateczne i wieczne zdanie na dany temat. Raczej chcę pisać o tym, co w danym momencie myślę, zdając sobie sprawę, że mogę się mylić, nie mieć racji, błądzić i zmienić zdanie.
Dlatego witam Cię w moim pierwszym wpisie na moim osobistym blogu, w którym chce się dzielić z Tobą moimi refleksjami, doświadczeniem, wiedzą i sercem. Od dawna czułam, że chce pisać. Pisać to, co mam na dnie serca, ale zawsze było coś, co mówiło mi: to bzdury, wyśmieją Cię, kolejny blog o życiu, przemyśleniach i motywacji? Internet pęka w szwach od tych tematów. Więc pomysł czekał na właściwy moment. I wiesz, co? Taki moment nigdy nie nadejdzie.
Nie mam doktoratu z psychologi. Nie mam miliona fanów. Nie mam setek tysięcy na koncie. I zawsze jest ktoś dalej na tej drodze ode mnie, ktoś kto ma większe doświadczenie i wiedzę. Ktoś, kto jest wyżej. Ale czy to jest wystarczający powód, by w ogóle nie zaczynać? By zgasić w sobie to, co od dawna krzyczy: pisz! Przecież to uwielbiasz!?
Dziś, a nie za jakiś czas, jest właściwy moment. Więc piszę! I mam nadzieję, że w moich słowach znajdziesz odrobinę siebie i poczujesz, że chcesz towarzyszyć mi w tej podróży. Będzie mi ogromnie miło. Zawsze przyjemniej jest iść z kimś niż samej. Chociaż ja akurat lubię mieć chwile tylko dla siebie, ale o tym innym razem.
Wszystkiego magicznego!
Dorota