Bycie sobą to najtrudniejsza rola w życiu
Gdy pierwszy raz weszłam do gabinetu pani Iwony czułam się jak kłębek wełny, którym mój kot bawił się całą noc. Wszystko było poplątane, pomieszane, a ja zmieszana. Wstrząśnięta nie, bo ten stan trwał już bardzo długi czas.
Gdy zapytała mnie w czym może mi pomóc, odpowiedziałam, że potrzebuje poukładać sobie życie. Gdy wyrzuciłam z siebie całą frustrację, złość, bezsilność i żal, stwierdziła, że pomoc psychologa może być niewystarczająca i nie wie, czy będzie mi w stanie pomóc. Pięknie – pomyślałam. Wiedziałam, że nie jest różowo, ale nie spodziewałam się, że aż tak czarno to widzi. I wybacz mi nawiązanie do kolorów w tej metaforze, ale z tym mam do czynienia na co dzień.
Myślę, że to dobry moment, abyś poznała kim jestem, zanim rozwinę myśl dzisiejszego wpisu. Nie wiem, czy czujesz tą energię w moich słowach, ale ja pisząc to, co mi podpowiada serce, dostaje skrzydeł. To co czuję, to przeogromna radość w środku, że mogę się z Tobą podzielić kawałkiem mojego świata. I uśmiecham się na samą myśl.
Jestem Dorota. Dla jednych jestem projektantką, dla innych Czarodziejką Wnętrz, dla mojego męża czarownicą (ale tylko czasami) a dla mojej córeczki wróżką. Wszystko to jednak sprowadza się do jednego: zmieniam rzeczywistość.
Takie słowa przeczytasz na stronie mojej pracowni, w której na co dzień zajmuję się projektowaniem wnętrz. I naprawdę kocham to co robię. Od lat jest to moją wielką pasją i sposobem na życie. Uwielbiam tworzyć i kreować, ale to, co daje mi największą satysfakcję, to radość i szczęście inwestorów. To są właśnie te chwile, gdy widzę ich uśmiech i zaskoczenie podczas prezentacji projektu i radość, gdy mają już zaaranżowane mieszkanie i żyje im się cudownie. To jest dla mnie największa nagroda. Jednak od jakiegoś czasu moje serce krzyczało: Chcę czegoś więcej.
CHCĘ WIĘCEJ MOMENTÓW AHA I WIĘCEJ WOW.
Długo nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Wiedziałam, że lubię pisać. Od kiedy pamiętam, moim marzeniem było napisanie książki. Idąc tym tropem napisałam ebooka na temat aranżacji wnętrz. Ale po całej energii, wiedzy, serca i czasu jaki w niego włożyłam sprzedałam zaledwie 40 sztuk. I nie dlatego, że jest kiepski i bezwartościowy, ale dlatego, że sama nie wierzę w siebie i w mój produkt.
No i jestem kiepskim sprzedawcą. To mi nigdy nie wychodziło. Potrafię wymyślać różne rzeczy ale sprzedawać? To dla mnie męka. Problem polega na tym, że ciągle w mojej głowie jest przekonanie, że sprzedaż to bycie handlowcem-akwizytorem. A przecież mój ebook to kopalnia wiedzy i wskazówek, i jest potrzebna tylko tym, którzy realnie chcą zmienić swoje mieszkanie. Nie wciskam przecież garnków, komuś kto ich nie potrzebuje. Szkoda tylko, że to przekonanie wciąż siedzi we mnie dość głęboko. Zdecydowanie jest to jedna z tych rzeczy, nad którymi muszę mocno pracować.
Jestem więc projektantką wnętrz, która pomimo ogromnego doświadczenia i wiedzy wciąż czuje się niewystarczająco dobra. I nie piszę tego, by się nad sobą użalać. Absolutnie! Piszę to właśnie po to, by pokazać Ci, że jeśli też tak masz, to nie jesteś sama! I że będę nad tym pracować, aby dać Ci nadzieję i wiarę, że można to zmienić. Nie od razu, ale się da.
A CO Z TYM KŁĘBKIEM WEŁNY?
Jak napisałam w tytule dzisiejszej refleksji: bycie sobą to najtrudniejsza rola w życiu. Ale by być sobą, trzeba najpierw wiedzieć kim się jest. A tu już zaczynają się schody. Bo niby wiesz, kim jesteś, co lubisz, czego nie, co Cię irytuje, a co daje radość. Ale czy potrafiłabyś opisać siebie jako postać do filmu? Taką, która od razu wysuwa się na pierwszy plan?
Ja nie potrafiłam. Czułam się jakbym żyła obok siebie albo ktoś żył moim życiem, a ja się tylko przyglądam. Robiłam projekty, bawiłam się z córką, spotykałam się z klientami, rodziną, czytałam książki i prowadziłam swoje profile na social mediach. I czułam, że z każdym dniem jestem coraz dalej od siebie. Czułam, że wokół mnie rosną kraty zamiast peoni. Mój biznes pomimo zatrudnienia pracownika i robienia jeszcze więcej, wcale się nie rozwinął. Moje życie prywatne nie istniało, bo w głowie była tylko firma.
Mała wystraszona Dorotka – tak o sobie myślałam jeszcze kilka tygodni temu. Pomimo tego, że od czterech lat prowadzę swoją firmę, pomimo, że osiągnęłam już tak wiele, to w swoich oczach nadal byłam małą, nieporadną, wystraszoną dziewczynką. Myślisz tak czasami o sobie? Jeśli tak to wiedz, że masz do tego prawo. I daj sobie na to pozwolenie. Tak. Na to też trzeba sobie pozwolić. A potem to przepracować.
Przychodząc do pani Iwony musiałam dać sobie pozwolenie i czas na to, by odkryć kim naprawdę jestem i zaakceptować to, że nie jestem taka jak inni. Nigdy nie będę przebojowa, głośna, ani tym bardziej nie będę duszą towarzystwa, na której wejście wszyscy czekają z zapartym tchem. I był taki moment, że ogromnie mi na tym zależało. Chciałam być taka, jak te dziewczyny z instagramowych profili, które mają tysiące obserwujących, prowadzą stories z drugiego końca świata i dostają co rusz nowe propozycje współpracy. Czułam frustrację, że nie dorastam im do pięt, a jedyną osobą w moim domu, która jest w stanie zrobić mi dobre zdjęcie jestem ja sama. Selfie rules.
Właśnie po to stworzyłam tego bloga. By mieć własną przestrzeń na bycie sobą. Bez ciśnienia, że coś muszę, że czegoś nie mogę, że mi nie wypada. Po to, by móc pisać to, na co mam aktualnie ochotę i to, co mnie cieszy albo denerwuje. Nie miałam na to miejsca w mojej pracowni, która jest po to, by projektować wnętrza. Tutaj chcę projektować swoje życie poznając siebie. Dokładnie taką, jaka jestem. Akceptując wszystkie kolory mojej osobowości i mając świadomość, że nie każdemu będzie ze mną po drodze.
A Ty wiesz kim naprawdę jesteś? Napisz w komentarzu. Jestem ogromnie ciekawa Ciebie i tego, co masz do powiedzenia!
Wszystkiego magicznego!
Dorota