Myśli mają moc spełniania marzeń
Gdy miałam około szesnastu lat „przypadkiem” natknęłam się na książkę „Nie ma rzeczy niemożliwych” Petera Kummera. Byłam w takim okresie swojego życia, że potrzebowałam w coś mocno wierzyć. W coś, co pozwoli mi mieć kontrolę nad moim życiem. Chciałam mieć to uczucie sprawczości i świadomości, że mogę wszystko.
Jako nastolatka z romantyczną artystyczną duszą chłonęłam z tej książki jak gąbka. Wszystko, co było w niej napisane brzmiało tak dobrze. Pomagało mi uwierzyć w lepszy świat i w to, że naprawdę mogę spełnić każde swoje marzenie. Moje serce otwierało się na każdą możliwość o jakiej pisał niemiecki praktyk pozytywnego myślenia, uczeń dr. Josepha Murphy’ego. Mało istotne było dla mnie to, czy jest to prawda. Ważne było, że dzięki wskazówkom zawartym w tej książce, łatwiej radziłam sobie z trudnymi emocjami i byłam zdecydowanie bardziej pozytywnie nastawiona do świata.
Stosowanie wizualizacji weszło mi w krew, i gdy było mi źle, uciekałam w świat wyobraźni, w którym naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych. Nikomu o tym nie mówiłam. Były to czasy, w których praktyka pozytywnego myślenia, afirmacji, wizualizacji czy medytacji była w Polsce tematem tabu. Nie chciałam zostać potraktowana jak wariatka wśród moich rówieśników. Dzisiaj te metody z powodzeniem stosują osoby odnoszące sukcesy nie tylko w biznesie, ale również sportowcy, psycholodzy, trenerzy mentalni czy coach-e. Z resztą, od dawna wiadomo, że pozytywne myślenie poprawia jakość naszego życia, techniki medytacji pomagają się wyciszyć i zredukować stres, a wizualizacja odnaleźć uczucie spełnienia i radości.
Ogromnie cieszę się, że staje się to coraz bardziej powszechnie, bo jest to dla mnie swoiste światełko w tunelu, które w dłuższej perspektywie może pomóc naprawdę wielu ludziom w odzyskaniu siebie i spełnieniu swoich marzeń. Brzmi magicznie? Być może, ale działa. Oczywiście, to nie jest tak, że pomyślisz o swoim marzeniu i chwilę później się ono spełnia. Mamy w sobie wiele blokad psychicznych, które musimy pokonać zanim uwierzymy w swoją moc, dlatego przychodzi do nas to, w co wierzymy.
TO JUŻ NIE ZABAWA
Będąc nastolatką, techniki, o których pisał pan Kummer, traktowałam bardziej jak zabawę i remedium na poprawę humoru. Uwielbiałam wieczorami wyobrażać sobie różne rozmowy, sytuacje i wydarzenia z mojego życia. Jednym z takich marzeń było prowadzenie własnej pracowni. Nie miałam wtedy bladego pojęcia co będę robić, choć już chodziłam do technikum budowlanego, gdzie kierunek wykształcenia był określony. Wyobrażałam sobie, że projektuję domy, restauracje, biura. Ba! Wyobrażałam sobie nawet swoje biuro, jak do niego wchodzę, jak pracuję przy komputerze, jak rozmawiam z klientami. Przychodziło mi to dość łatwo, bo od zawsze miałam wybujałą wyobraźnię.
Książka „Nie ma rzeczy niemożliwych” była moim drogowskazem na kilka najbliższych lat. Z czasem zapomniałam o niej, a życie toczyło się swoim torem. Kilka miesięcy temu zażartowałam sobie do jednej z moich klientek, że kiedyś będę milionerką, na co ona odparła: oczywiście, że to możliwe. W tamtej chwili doznałam szoku. Zaczęłyśmy rozmawiać o podświadomości, przekonaniach i o sile myśli. To sprawiło, że zaczęłam na nowo odkrywać ten drugi świat. Świat, w którym kreuje się swoją rzeczywistość świadomie. I było to dla mnie ekscytujące i zarazem przerażające odkrycie. Im bardziej wchodziłam i zagłębiałam się w temat tego, jak mocno moje życie jest uzależnione od moich myśli, jak wielką mam moc zmiany tego, co się wokół mnie dzieje i jak ogromnie ważne jest to, co myślę o sobie, i o tym co mnie spotyka, tym bardziej zaczęło mnie to przygniatać.
Dopóki traktowałam to jak zabawę, w zasadzie wszystko jakoś się toczyło. Bez większych sukcesów ale i porażek. Nawet gdy mi coś nie wyszło, po kilku dniach w dołku otrzepywałam się i wiedziałam, że za chwilę będzie dobrze. Ty razem było to jak uderzenie obuchem. Okazało się, że mój żart z byciem milionerką, wcale nie był śmieszny. I to nie dlatego, że ośmieliłam się pomarzyć o większych pieniądzach, ale dlatego, że to nieśmiałe marzenie obudziło skrywane we mnie demony. I te demony zaczęły wychodzić na światło dzienne.
Wyglądało to trochę tak, jakbym oglądała film akcji, w którym gram główną rolę i nagle moja bohaterka odkrywa nieznane sobie dotąd moce. Wie, że coś się z nią dzieje, ale nie potrafi nad tym zapanować. Wpada w panikę i zaczyna używać swojej magii nie tak, jak trzeba. Tę magię ma każdy z nas. Od zawsze. Ta magia dzieje się codziennie. To materializacja Twoich myśli. Dobre myśli tworzą dobrze zdarzenia. Złe myśli tworzą katastrofy. Po warunkiem się w to wierzy. Zarówno w jedno, jak i w drugie. Myśli mają moc i kreują naszą rzeczywistość. Zanim coś zobaczysz swoimi pięcioma zmysłami, musi to powstać w Twojej głowie. To centrum dowodzenia światem. Twoim światem. Myśli są jak fundamenty. Choć ich nie widać, są podstawą wszystkiego.
JAK TO DZIAŁA?
Jeśli wierzysz, że w życiu spotka Cię tragedia, świat jest zły, a bogaci ludzie to złodzieje, to właśnie tak będzie.
Jeśli myślisz, że ci się uda, to masz rację, jeśli myślisz, że ci się nie uda, to też masz rację.
To prawo założenia. Zakładasz, że coś się wydarzy i to się dzieje. Czasami jest też tak, że Twoje marzenie jest głęboko ukryte, ale co jakiś czas wychodzi na powierzchnię by dać o sobie znać. I zaczynasz czuć tęsknotę, pustkę, chęć zmiany. Potem przypominasz sobie, co zawsze chciałaś robić. I coraz więcej Twoich myśli krąży wokół tego tematu. I to jest właśnie ten moment, w którym możesz wykorzystać swoją moc.
Co najczęściej usłyszysz lub przeczytasz w bajkach dla najmłodszych?
- jeśli czegoś bardzo pragniesz i będziesz w to wierzyć, to Twoje marzenie się spełni,
- możesz być kimkolwiek chcesz,
- nie ma rzeczy niemożliwych,
- magia jest wszędzie,
- jesteś wyjątkowy taki, jaki jesteś, itd.
A gdybyś tak słyszała to dla siebie? Co by się stało, gdybyś uwierzyła na nowo w te słowa? Czy nie dostałbyś dodatkowych skrzydeł? Nie poczułabyś motywacji i siły do działania? A jednak te zdania są zarezerwowane tylko dla dziecięcej wyobraźni.
Marzysz o zmianie pracy, lepszym życiu, wspaniałej miłości itd? Cokolwiek by to nie było, masz prawo spełniać swoje marzenia. Masz prawo realizować swój cel. Masz prawo zmienić pracę, branżę, wyjść z toksycznego związku, przestać narzekać i zmienić myślenie. Po prostu wyobraź sobie, jak wyglądałoby Twoje idealne życie. Ja ogromnie wierzę w spełnienie swoich marzeń. Wiele z nich się spełniło. Zwłaszcza to o własnej firmie i pracowni projektowania wnętrz. Czasem marzę nieśmiało, czasem skrycie a czasem zuchwale. By jednak marzenie stało się rzeczywistością, trzeba nie tylko śnić na jawie, i w niej pozostać, ale wyjść z tą wizją i zamienić ją na cel. Ale o tym w następnym wpisie na blogu.
Jeśli potrafisz o czymś marzyć, potrafisz też tego dokonać.
Wszystkiego magicznego!
Dorota